Zagłosowałem z użyciem z mObywatela. Byłem pierwszą osobą legitymującą się w ten sposób. Wątpliwość pani z komisji wzbudził brak imienia ojca. Ale przewodniczący, którego widziałem chyba pierwszy raz w życiu, stwierdził "pan to pan" i dzięki temu nie musiałem się przyznać, że plastikowy dowód miałem w kieszeni.
Ten brak jest rzeczywiście ciekawy bo nawet na dowodzie osobistym w najnowszym wzorze, tego z warstwą elektroniczną, imiona rodziców są obecne na jego rewersie. Samo głosowanie z użyciem aplikacji było możliwe dzięki uchwale Państwowej Komisji Wyborczej.
Sama aplikacja ma ułatwiać obywatelom wylegitymowanie się w różnych sytuacjach życiowych, np na poczcie lub przy stłuczce. W tym drugim przypadku ujawnia się chyba największy jej minus. Dwóch użytkowników aplikacji może się wymienić danymi i je potwierdzić, ale tylko gdy używają telefonów z tym samym systemem operacyjnym. Czyli użytkownik iPhone'a nie potwierdzi danych użytkownika telefonu z Androidem i odwrotnie.