Dawno, dawno temu, jakoś na początku lat osiemdziesiątych pojechałem z rodzicami w Bieszczady. W schronisku w Komańczy podeszliśmy do okienka.
- Dzień dobry, poprosimy trzy herbaty.
- Musiałbym parzyć...
- To trzy wrzątki.
- Musiałbym gotować...
- W takim razie proszę o te herbatniki
- To atrapa.
W końcu udało się nam kupić... książeczkę GOT.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz