Niewiele brakowało żebym znowu nie wyjechał. Urwałem się wcześniej z pracy i o 14:40 odjechałem pociągiem z Warszawy. Gdzieś w okolicach Kutna dostałem mail z monitoringu z informacją, że jeden z serwerów nie działa. Jakbym miał wyjść normalnie z pracy i zaraz potem wyjechać to plan właśnie by się zawalił. Póki miałem zasięg ustaliłem z kolegami co mają robić. Po godzinie przyszła kolejna informacja, że dalej jest problem. Gdy zbliżała się kolejna godzina pomyślałem, że fizycznie nic nie mogę zrobić, ale mogę się pomodlić. Sięgnąłem do telefonu po Litanię Loretańską. Gdy na jej koniec odmawiałem modlitwę św. Bernarda przyszedł kolejny mail. Po chwili sprawdziłem skrzynkę. Okazało się, że serwer znów jest online.
Pomnij, o Najświętsza Panno Maryjo,
że nigdy nie słyszano, abyś opuściła tego,
kto się do Ciebie ucieka, Twej pomocy wzywa,
Ciebie o przyczynę prosi.
Tą ufnością ożywiony, do Ciebie,
o Panno nad pannami i Matko,
biegnę, do Ciebie przychodzę,
przed Tobą jako grzesznik
płaczący staję. O Matko Słowa,
racz nie gardzić słowami moimi,
ale usłysz je łaskawie i wysłuchaj.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz